wtorek, 27 września 2011

Wiara dziecka

Spięcie dziś z Gabą miałyśmy. Dość ostre i to ewidentnie ja przegięłam.
Mańka usnęła na drzemkę, a my w łazience.
Ja: Gabryś przepraszam Cię za moje nerwy.
Gaba (tuląc się do mnie): ja też Cię mamusiu przepraszam.
Ja: wiesz...jakaś nerwowa dziś jestem, trudno mi. Pomożesz mi?
Gaba: pewnie mamo! I wiesz, pamiętaj...(tu nastała chwila zadumy i bardzo poważny ton) Pan Jezus się Tobą opiekuje i czuwa. On rozumie.

Ona jest chwilami bardziej dojrzała ode mnie....

Filozofia życiowa Gaby ;-)

Mania trzyma w rękach ogólnodostępną lalkę i ściska aż brak jej tchu ;)
Tata: tak Marysiu, to Twoja lala, nikt Ci jej nie zabierze.
Gaba: NASZA tato!
Tata: no tak, wasza....
Gaba (jakby nie słysząc rodziciela): nasza czyli MOJA!

:-)))))))

niedziela, 25 września 2011

Debiut Maryśki

Nasza Maryśka (15 m-cy) gada. Nie po swojemu tylko normalnie, zrozumiale dla obcych i powoli zaczyna budować zdania. Marysia także, w odróżnieniu od Gaby (która dziką miłością pała do babci) jest szaleńczo zakochana w dziadku.
Wróciliśmy od dziadków. Mocno spóźnieni, więc kąpiel ekspres i szykuję Mańkę do snu.

Ja: Mania idziemy spać.
Mania: nie.
Ja: a na mleczko idziemy?
Mania: nie.
Ja: no jak to?!Na cycusia nie idziemy?
Mańka (ze stoickim spokojem): nie.
Ja: to gdzie idziemy?
Mania: do dziadzi!!!! TAAAAAAAAAAAAAAAK!!!!!

;-)))))
Padła w 10 minut ;-)

Nadal piersiowo ;-)

Jesteśmy u dziadków.
W trakcie obiadu Gabie "dzwoni" telefon.
Gaba: halo...no cześć...no dobra, jak się wyśpię. No tak koło trzeciej. No to paa. (rozłącza się i mówi): jak się wyśpię to przyjdzie położna.
Babcia: do Ciebie?!
Gaba: tak
Babcia: a coś się stało?
Gaba: kanalik mi się zatkał....

środa, 21 września 2011

Ekspertka

Jemy śniadanie rodzinnie.
Gaba: kurka...telefon mi dzwoni (wyciąga starą, nieczynną komórkę) "Halo....o cześć! Tak...tak...mhm...a boli Cię jak zasysa czy cały czas? No tak...wiesz co? Ja teraz robię placki ziemniakowe. Jak skończę to Ci tę pierś obejrzę. No nie..muszę ją zobaczyć...No to może o dwunastej, po Kościele? Nie...o czternastej to ja śpię. No dobra. To oliwą posmaruj. No z oliwek! To pa!

czwartek, 15 września 2011

Pasikonik

Jedziemy autem.
Gaba: mama! Patrz! Pasikonik!
Ja: gdzie??? (w zdumieniu absolutnym jak ona z poziomu samochodu dojrzała pasikoika???!)
Gaba: no tu! Pasię się konik! Pasikonik!

Zdolna ta moja 3latka ;-)

Znawca tematu ;-)

Gaba (znowu) zabrała Maryśce kredki.
Ja: Gaba! Idź je oddaj! Mańka rysuje, a Tobie nie są teraz przecież potrzebne.
Gaba oddała, wraca i pyta: mamo...jesteś zła?
Ja: Zła nie, raczej zniecierpliwiona. Bardzo nie lubię jak zabierasz Mańce rzeczy, którymi ona się właśnie zajmuje.
Gaba (z miną eksperta i lekkim znudzeniem): Bo widzisz mamo...tak to już jest z dziećmi...

Spacer

Gaba wraca ze spaceru po okolicznym parku z tatą (i Mariolką oczywiście)
Ja: i jak Gabuś? Mariolka Ci spała, znalazłaś jakieś kasztany?
Gaba: nie. Ale widzieliśmy foki.
Ja: ?! Foki?!
Gaba: tak foki mamo. Dwie.
Ja: Aha...byłam przekonana, że foki to raczej w wodzie...
Gaba: żywe tak. Ale te były nieżywe.
Ja: ?!
Gaba: i pan polewał je wodą i okładał mokrymi ręcznikami. A one chrapały. Tak głośno, że Mariolka nie mogła zasnąć no!

I wszystko jasne...

niedziela, 4 września 2011

Miłość absolutna


Wybierałyśmy sie z Gabą ną ślub mojego dalekiego kuzyna.Gaba bardzo to przeżywała, bo babcia jej szczegółowo opowiadała o przebiegu wydarzeń od poznania się ludzi do ożenku i rodzenia dzieci. Włącznie z tym że w domu ceremonię odgrywały, a Gaba latała w moim welonie. W dniu ślubu była tak przejęta, że prawie nie jadła i nie spała. W Kościele stała z przodu bardzo uważnie wszystko obserwując.

Wracamy do domu.

Ja: no i jak córuś, podobało Ci się?

Gaba: TAK!!!

Ja: a co najbardziej?

Gaba (bez sekundy zastanowienia): BABCIA!

:)))