Gaba wraca ze spaceru po okolicznym parku z tatą (i Mariolką oczywiście)
Ja: i jak Gabuś? Mariolka Ci spała, znalazłaś jakieś kasztany?
Gaba: nie. Ale widzieliśmy foki.
Ja: ?! Foki?!
Gaba: tak foki mamo. Dwie.
Ja: Aha...byłam przekonana, że foki to raczej w wodzie...
Gaba: żywe tak. Ale te były nieżywe.
Ja: ?!
Gaba: i pan polewał je wodą i okładał mokrymi ręcznikami. A one chrapały. Tak głośno, że Mariolka nie mogła zasnąć no!
I wszystko jasne...
O mamo :))
OdpowiedzUsuń:-)))
OdpowiedzUsuńGaba mnie poraża swoją wyobraźnią.
To idealny dowód na to, że dziecko otoczone książkami, któremu daje się swobodę wyboru i które telewizor widziało jedynie w sklepie doskonale może rozwijać skrzydła :-)